17 marca 1998r.
Wspomnienia Justina.
"Ten dzień był dość ładny. Na dworze świeciło słońce. 11 letni chłopak imieniem Justin siedział w ogrodzie ze swoim przyjacielem i bawili się samochodami. Wszystko byłoby pięknie gdyby w pewnej chwili nie dostrzegł swojego ojca. Rzucając zabawką o ziemię ruszył w stronę płotu. Niestety był za mały i nie dosięgał klamki, jednak doskonale widział ulicę i pasy. Jego ojciec był tak zafascynowany widokiem swojego syna, że nie patrząc czy nic nie jedzie wkroczył na pasy. Wtedy chłopczyk widział tylko ciało swojego ojca lecące kilka metrów dalej, pisk hamowania i pełno krwi. Z jego oczu momentalnie polały się słone łzy, nie panował nad nimi. Nie do końca wiedział co się wydarzyło ale zdawał sobie sprawę, że to było coś okropnego. Z domu wyszła wtedy 30 letnia kobieta i widząc synka przy furtce oraz ciało męża leżące na ulicy w kałuży krwi podbiegła szybko do Justina i tuląc go do siebie sama zaczęła płakać. Ona wiedziała doskonale, że Ryan już nie żyje. Uderzenie było zbyt silne i zbyt mocne aby miał jakiekolwiek szanse. A on? On myślał, że jego tatuś się obudzi, że wyjdzie z tego i już niedługo znów będą mogli pójść razem na ryby czy pograć w piłkę świetnie się bawiąc. Niestety nic takiego już nigdy nie nastąpiło i nie nastąpi...
Chłopak przerwał swoje rozmyślenia i wrócił do rzeczywistości. Wspomnienia wykańczały go wielokrotnie i chociaż ma już 25 lat nadal obraz lecącego ojca jest tak realistyczny. Kiedy tylko zamyka oczy widzi jego uśmiechniętą twarz, widzi jego - przystojnego mężczyznę z lekkim zarostem i dużymi, piwnymi oczyma, które sam po nim odziedziczył. Kochał go, był dla niego wzorem do naśladowania.
Chciał zająć się czymś aby tylko nie wracać do tego feralnego dnia, niestety na marne. Myśli nie dawały mu spokoju a wspomnienia nadal wypełniały jego umysł.
Sygnał syren, płacz matki, zdziwienie przyjaciela i on - sam pośrodku wszystkiego. Czuł się tak jakby był między rzeczywistością a snem, nie rozróżniał wtedy co jest prawdą a co fikcją. Płakał nie kontrolując tego co robi, przytulał matkę nawet nie czując jej obok siebie, patrzył na przyjaciela ale ledwo go widział. Od tamtej pory jego życie zmieniło się, zmieniło się nie do poznania."
Wspomnienie wypadku jak i obrazu matki, przyjaciela było dla niego bolesne. Kiedy skończył 25 urodziny postanowił, że się wyprowadzi. Nie mógł dłużej mieszkać w mieście, w którym wydarzyło się tak wiele. Wybrał Londyn. Uważał, że to miasto idealnie nadaje się na jego obecność. Był rozdarty i wypruty z życia. Nie szanował tego co ma i w ogóle mu na tym nie zależało. Potem spotkał ja - Anabell. Dziewczynę, która popełniała takie same błędy jak on, która również w jakiś sposób kogoś straciła. Rozumiał ją doskonale. Mimo, że wspomnienia nie dawały mu spokoju cieszył się, że jest ktoś kto go rozumie. Chciał jej pomóc. Wiedział, że dałby radę bo sam przez to przechodził. Tylko jemu nie pomagał nikt, sam musiał sobie poradzić i cieszył się, że to zrobił. Uważał, że to była jedna z najlepszych decyzji w jego życiu. Teraz był wolny, wolny i czysty.
Chłopak przerwał swoje rozmyślenia i wrócił do rzeczywistości. Wspomnienia wykańczały go wielokrotnie i chociaż ma już 25 lat nadal obraz lecącego ojca jest tak realistyczny. Kiedy tylko zamyka oczy widzi jego uśmiechniętą twarz, widzi jego - przystojnego mężczyznę z lekkim zarostem i dużymi, piwnymi oczyma, które sam po nim odziedziczył. Kochał go, był dla niego wzorem do naśladowania.
Chciał zająć się czymś aby tylko nie wracać do tego feralnego dnia, niestety na marne. Myśli nie dawały mu spokoju a wspomnienia nadal wypełniały jego umysł.
Sygnał syren, płacz matki, zdziwienie przyjaciela i on - sam pośrodku wszystkiego. Czuł się tak jakby był między rzeczywistością a snem, nie rozróżniał wtedy co jest prawdą a co fikcją. Płakał nie kontrolując tego co robi, przytulał matkę nawet nie czując jej obok siebie, patrzył na przyjaciela ale ledwo go widział. Od tamtej pory jego życie zmieniło się, zmieniło się nie do poznania."
Wspomnienie wypadku jak i obrazu matki, przyjaciela było dla niego bolesne. Kiedy skończył 25 urodziny postanowił, że się wyprowadzi. Nie mógł dłużej mieszkać w mieście, w którym wydarzyło się tak wiele. Wybrał Londyn. Uważał, że to miasto idealnie nadaje się na jego obecność. Był rozdarty i wypruty z życia. Nie szanował tego co ma i w ogóle mu na tym nie zależało. Potem spotkał ja - Anabell. Dziewczynę, która popełniała takie same błędy jak on, która również w jakiś sposób kogoś straciła. Rozumiał ją doskonale. Mimo, że wspomnienia nie dawały mu spokoju cieszył się, że jest ktoś kto go rozumie. Chciał jej pomóc. Wiedział, że dałby radę bo sam przez to przechodził. Tylko jemu nie pomagał nikt, sam musiał sobie poradzić i cieszył się, że to zrobił. Uważał, że to była jedna z najlepszych decyzji w jego życiu. Teraz był wolny, wolny i czysty.
*
8 kwietnia 2004r.
Wspomnienia Justina.
"Stoczył się, stracił wszystko - bynajmniej tak myślał. Uważał, że narkotyki, alkohol i inne używki dadzą mu ukojenie. Na marne.. Problemy znikały tylko na chwilę aby po kilku godzinach wrócić z podwójną siłą. Kiedy brał uważał, że robi dobrze. Wtedy chciał umrzeć, nie myśleć o swoim ojcu, nie przejmować się stanem psychicznym matki, który z każdym dniem był coraz gorszy - myślał tylko o sobie i to mu wystarczyło. Wracał z klubu, w którym prawie codziennie spotykał się z Jacob'em. Nigdy nie zaćpał się jeszcze tak jak tego wieczora. Mimo, że miał dopiero 17 lat przeszedł więcej niż nie jeden dorosły i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ale wtedy, nie obchodziło go nic. Wszedł domu i kiedy przekroczył próg dostrzegł swoją matkę. Był naćpany więc jego obraz wydawał się zupełnie inny - widział kobietę w długiej sukni z pięknym wiankiem na głowie. Miała uśmiech na twarzy i jej oczy tak mocno się świeciły. Jednak prawda była inna. Stała przed nim kobieta w zwykłych jeansach i za dużej koszulce z założonymi rękoma na piersiach. W ogóle się nie uśmiechała a jej oczy nie świeciły. Była zdenerwowana i wkurzona.
- Gdzieś ty się znów włóczył?! - krzyknęła dotykając ręką ramienia syna.
- Jak to gdzie piękna pani.. Byłem z Jacobem w raju. - odpowiedział zaćpany Justin i czknął. Anna spojrzała na niego tylko z politowaniem i chwytając go za ramię ruszyła z nim na górę. Kiedy Justin ułożył się w łóżku, przykryła go kołdrą i całując w głowę - tak samo jak wtedy kiedy miał 5 lat, opuściła pokój zamykając za sobą drzwi."
Kiedy teraz wracał do tych wspomnień chciało mu się śmiać. Jak mógł być na tyle głupi aby w wieku 17 lat stać się ćpunem jakiego nigdy nie znał. Zawsze sądził, że narkotyki i tego typu sprawy to nie jego świat i nigdy w nim się nie pojawi. Jednak wszystko wyszło zupełni inaczej.
"Jedno wydarzenie a tak wiele zmieniło w jego podejściu do życia..."
*
13 grudnia 2008r.
Wspomnienia Justina.
"Coraz częściej myślał o samobójstwie. Narkotyki dawały mu ukojenie chwilowe i po jakimś czasie jego organizm tak bardzo przyzwyczaił się do codziennej dawki, że nawet to nie pozwalało mu zapomnieć. Wtedy chciał umrzeć. Marzył o śmierci. Zastanawia was czemu 17 latek myśli o śmierci skoro przed nim całe życie, a każdy inny normalny nastolatek w jego życiu myśli o dziewczynach i pierwszym razie? Otóż jego największym marzeniem była śmierć, tak bardzo chciał zniknąć z tego świata i znaleźć się obok swojego ojca. Czułby się wtedy szczęśliwy i najprawdopodobniej taki by był. Siedział by razem z ojcem nie przejmując się niczym i nikim. Byliby tylko oni.."
Z jego oczu poleciały łzy. Pierwszy raz od dobrych kilku lat rozkleił się jak małe dziecko. Ale przecież płacz nie oznacza tego, że ktoś jest dziecinny. Płacz pomaga w pozbyciu się złych uczuć i daje lekkie ukojenie. Pozwala zapomnieć i wyżyć się w najłagodniejszy sposób.
*
5 lutego 2009r.
Wspomnienia Justina.
"Sen, który od dawna nie pozwalał mu normalnie myśleć i funkcjonować wykańczał go. Codziennie śniło mu się to samo. Codziennie widział ojca, który mówił mu, że nie powinien tego robić, że nie powinien próbować się zabić bo ma dla kogo żyć. Ojciec w tym śnie prosił go aby nie brał, aby zaczął opiekować się matką, która cholernie się o niego boi i którą sam miał się opiekować do starości...
To wspomnienie wkradło na jego usta nikły uśmiech. Pamiętał ten sen, był taki realistyczny. Mimo, że wtedy nie zdawał sobie z tego sprawy to właśnie ten sen mu pomógł. To dzięki niemu zaczął coraz rzadziej chodzić do klubu i coraz częściej spędzał dzień ze swoją matką, którą mimo wszystko kochał tak cholernie i która kochała również jego.
Widząc smutną twarz ojca i jego zakrwawione oczy zrozumiał, że źle robi. Chciał to zmienić i tak zrobił. Sen go wykańczał ale ojciec ze snu bardzo mu pomagał. Wtedy chciał spać jak najdłużej, chciał jak najdłużej widzieć swojego ojca z którego brał przykład. Chciał aby on już na zawsze pozostał w jego snach, marzył o tym."
Ten sen zaczął męczyć go od 24 grudnia 2008 roku. W dzień Wigilii pierwszy raz od tak dawna spotkał swojego ojca - spotkał go w śnie i uważał ten dzień za coś magicznego. Cieszył się ale i zarazem nienawidził swojego życia, nigdy nie mógł zrozumieć dlaczego pojawił się tak późno, dlaczego pojawił się dopiero 11 lat po całym zdarzeniu. Dlaczego akurat wtedy zapragnął mu pomóc i przemówić do rozsądku? Nadal tego nie wiedział ale czuł, że właśnie tak miało być. Czuł, że Londyn też pomógł mu wybrać ojciec, czuł, że to właśnie on zesłał Anabell na jego drogę aby zrozumiał jak wiele krzywd wyrządzał bliskim w przeszłości i aby pomógł jej bo ona potrzebuje tego tak samo jak on tego potrzebował - wtedy.
" Ich drogi się spotkały, połączył ich podobny problem..."
No i jest rozdział 3.
Mam nadzieję, że was nim nie zawiodłem.
Nowy? Nie wiem kiedy.
Cóż mogę jedynie powiedzieć, że dedykuję go:
Coverllet z bloga www.calm-island.blogspot.com ;*
Dziękuję ci również za wszystkie miłe słowa
i ten pomysł, który mi podsunęłaś.
~Demi Bieber.