Statystyka

sobota, 1 września 2012

Czwarty.

30 czerwca 1998r.
Wspomnienia Anabell.

"Ostatni dzień czerwca. Pogoda dopisuje, ludzie się cieszą, dzieci świetnie się bawią. Wtedy matka jeszcze z nami była. Razem chodziliśmy na spacery do parku, na lody czy na innego tego typu atrakcje. Często się śmialiśmy i to było piękne. Tamten okres mojego życia był piękny...

     Ławka na której siedziała pozwoliła jej powspominać miłe chwile. Wtedy wszystko było dla niej takie proste, wtedy nie zdawała sobie sprawy, że matka niedługo odejdzie i zostawi ich tak po prostu. Łzy zebrały się w jej oczach a już po chwili płynęły po jej bladych policzkach. Ale to nie były łzy smutny, nie tym razem. Teraz były to łzy szczęścia - łzy, które pozwoliły jej przypomnieć sobie tak cudownie spędzone chwile, cudowny czas jaki jeszcze wtedy królował w życiu 5 letniej Anabell. 

Pamiętam kiedy razem z mamą wybrałyśmy się do centrum handlowego. Kupiła mi wtedy prześliczną fioletową sukienkę i baleriny. Kiedy wróciłyśmy do domu od razu pomogła mi się w to przebrać. Pamiętam tą radość, wtedy pierwszy raz poczułam się piękna. Byłam dla niej księżniczką a ona? Ona płakała ze wzruszenia."

     Te wspomnienia uważała za najpiękniejsze. Nigdy nie chciała ich wymazać ze swojej pamięci. Chciała pamiętać je do końca. 

"Najgorsza jest ta bezsilność, że nie możesz zrobić nic, aby było jak dawniej."

*


     Ze swojej torebki wyciągnęła starannie zapakowaną żyletkę. Kiedy chwyciła ją w palce podniosła lekko do góry i obejrzała ze wszystkich stron. Podwinęła rękaw skórzanej kurtki i dotknęła zimnym przedmiotem swoich nadgarstków. Chciała przejechać po nich zostawiając ślad i strugę sączącej się krwi. Sądziła, że to jej w tej chwili pomoże najbardziej. 
     Bez zastanowienia przejechała ostrzem po cienkiej skórze. Chciała wbić się głębiej aby podciąć sobie żyły lecz nie zdążyła. Wszystko działo się tak szybko. Ktoś wyrwał jej żyletkę i rzucił przed siebie a zaraz potem mocno ją do siebie przytulił. Anabell nie wiedziała kto to jest, nie widziała tej osoby. Łzy zamazały jej obraz został jedynie zapach. Kiedy owy osobnik odsunął się dostrzegła Justina. Wyjął z kieszeni swojej bluzy paczkę chusteczek i owinął nimi rękę dziewczyny mocno przyciskając aby krew przestała lecieć.
- Czemu chcesz to zrobić? Czemu chcesz się zabić? - zapytał nie patrząc w jej oczy. Nadal patrzył na jej nadgarstek. Chusteczki powoli zaczęły robić się czerwone. Anabell nie odpowiadała. - Powiedz coś.. - dodała prawie szeptem i podniósł wzrok tak, że widział jej oczy. Nie chciała na niego patrzeć, odwróciła wzrok. 
- Po co to zrobiłeś? Po co wyrzuciłeś moją przyjaciółkę? Skrzywdziłeś ją.. - zapytała nagle przerywając ciszę jaka trwała między nimi. 
- Chcę ci pomóc... - wyszeptał ale mu przerwała.
- Mnie już nikt nie może pomóc. Nikt, rozumiesz?! - krzyknęła patrząc w jego oczy. Dostrzegł w nich ból. Zdawał sobie sprawę jak ta dziewczyna bardzo cierpi. Marzył aby jej pomóc, pragnął tego najbardziej na świecie. Chciał wyzwolić ją od problemów.
- Po prostu nie chcesz aby ktoś ci pomógł. - rzekł nadal twardo patrząc w jej załzawione oczy. Teraz wydawały się jeszcze bardziej intensywne. - Bell proszę, zrezygnuj z tego. Jeśli chcesz pomogę ci. Będę cię wspierał tylko zgódź się. Nie mogę zrobić czegokolwiek bez twojej zgody. - dodał cicho. Kiedy Anabell usłyszała "Bell" wypowiedziane przez niego wspomnienia znów wróciły. Nikt tak na nią nie mówił prócz matki. Tylko ona od zawsze mówiła na nią Bell, dlatego to słowo dla brunetki znaczyło tak wiele. Poczuła ukłucie w sercu. Tak bardzo chciała aby ktoś jej pomógł, tak bardzo potrzebowała kogoś kto przytuliłby ją bez powodu i odciągnął od żyletek, tak bardzo chciała aby właśnie on był tą osobą. Potrzebowała go ale bała się, bała się odpowiedzieć mu cokolwiek. 
- Dobrze.. - wyszeptała cicho tak, że Justin ledwo zrozumiał ale mimo wszystko w środku poczuł lekką ulgę. Od dawna nie cieszył się tak bardzo. Jedno wypowiedziane przez nią słowo znaczyło dla niego tak wiele. 

"Wiesz, próbuję ci powiedzieć, że cię potrzebuję."

*

     Minął miesiąc, długi miesiąc. Dla niej to były męczarnie, dla niego coś pięknego. Razem chodzili do terapeuty - Justin wspierał ją jak mógł. Był zawsze kiedy go potrzebowała. 
     Wychodzili ze szpitala. Kierowali się w stronę ulicy, na której znajdowały się ich domy. Terapeuta powiedział, że przydałoby się aby Anabell nie mieszkała sama, aby zawsze ktoś przy niej był. Ojciec dziewczyny coraz częściej wyjeżdżał w delegację ale szatyn sądził, że robi to tylko dlatego aby nie pomóc córce. Jej problemy przerastały go, nie potrafił sobie z nimi poradzić i wiedział że Justin jej pomoże. Ufał temu chłopakowi. 
- Bell wpadłem na pomysł ale nie wiem czy ci się spodoba.. - zaczął a kiedy dziewczyna spojrzała na niego kontynuował. - Terapeuta mówił, że nie możesz mieszkać sama. Twojego taty nie ma więc może wprowadzisz się do mnie? - zapytał lekko speszony. Wyglądał śmiesznie. Miał 25 lat i nadal wstydził się zadawać dość osobiste pytania, chociaż to nie było wcale z tej dziedziny.
- Justin jesteś moim przyjacielem i ufam ci ale nie wiem czy to dobry pomysł.. - zaczęła ale przerwał jej.
- Po prostu to zrób. Jak ci się nie spodoba wyprowadzisz się. - rzekł ale w głębi duszy miał nadzieję, że nigdy od niego nie odejdzie. Znał ją prawie dwa miesiące, poznał ją od strony jej problemów. Nie wiedział o niej najmniejszych szczegółów typu ulubiony kolor ale wiedział coś więcej, coś co dla niej jest ważniejsze. Te dwa miesiące bardzo go zmieniły, zmieniły też jego życie. Anabell stała się dla niego bliska. Szczerze mówiąc już pierwszego dnia kiedy ją zobaczył poczuł coś innego, poczuł że będzie dla niego kimś ważnym i tak właśnie jest. Kochał ją, mógł bez problemu przyznać się przed samym sobą, że jest w niej zakochany po uszy. Chciał dla niej jak najlepiej, chciał mieć ją tylko dla siebie - chciał ją na wyłączność. 
- Dobrze. - odparła przerywając jego przemyślenia. Spojrzał w jej oczy i uśmiechnął się lekko, odwzajemniła to.

"Marzenie na dziś? Przytulić ją!"


~*~

No i jest już rozdział 4.
Szczerze powiem, że nie jest on dobry a końcówka?
Spieprzyłam koniec, za szybko to zrobiłam. 
Nie wiem kiedy nowy.. 
Ehh..
~Demi Bieber.
     

6 komentarzy:

  1. jest.. idealny? dla mnie tak. za szybko? możliwe, ale to wszystko jest dobrze skomponowane i nawet nie ma takiego wrażanie, że było to niepotrzebne. mam nadzieję, że Anabell także poczuje coś do Justina, tak samo jak on do niej. dziękuję kochana za ten rozdział c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fajnie, ale troche za szybko jak dla mnie, ale i tak mi sie podoba, znajac ciebie nie bedzie tak słodko wiec nie przeszkadza mi ze zamieszkaja razem xD mam nadzieje,ze bedzie im sie dobrze mieszkalo ;D i z czasem Anabell zacznie traktowac Justina nie koniecznie jak przyjaciela. ;D Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne <333 justin jest kochany tak zaopiekował się anabell... ach. nie mogę się doczekać co bd dalej. czekam na następny :* ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze jest ekstra i nic nie spieprzyłaś. Oby tak dalej. Tylko pozazdrościć talenciku, mała! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. 14 rozdział na believe-in-my-love.blog.onet.pl Zapraszam i liczę na Twoją opinię w komentarzu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko - nie chcę być nie miła czy coś ale na to jest zakładka "Spam" ;]

      Usuń