- Co ci jest? - zapytał lekko przerażony patrząc na twarz brunetki. Nie potrafiła mu odpowiedzieć. Nie mogła wydobyć z siebie słowa. Gardło piekło ją niemiłosiernie. Czuła się tak jakby ktoś okładał ją przez kilka godzin bez przerwy. Szatyn dotknął czoła Anabell i od razu chwycił za telefon. Wykręcił numer do lekarza i już po chwili prowadził z nim konwersację.
15 marca 1994r.
Wspomnienia Anabell.
"Nienawidziłam chorować. Wtedy matka strasznie się nade mną rozczulała. W tamtym czasie uważałam, że to coś okropnego. Przesadzała ze swoją miłością i zmartwieniem. Często przez cały tydzień leżałam w łóżku bez ruchu bo mi na to nie pozwalała. Nie mogłam się ruszać dopóki nie wyzdrowieje. Rozumiem choroba chorobą ale bez przesady...
Na to wspomnienie Anabell zrobiło się smutno. Mimo tego jak się czułe w tej chwili oddała by wszystko aby osoba, którą ją opuściła pojawiła się ponownie w jej życiu właśnie teraz. Aby zaopiekowała się nią tak jak kiedyś. Tak jak 14 lat temu kiedy brunetka pierwszy raz była poważnie chora.
Kiedy tylko mi się poprawiło mogłam opuścić pokój, który przez te 7 dni znienawidziłam. Pamiętam jak wybiegłam wtedy z domu prosto do ogrodu aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadłam na huśtawce i tak po prostu zaczęłam się bujać. Poczułam wolność, poczułam, że choroba ode mnie odeszła i znów mogę być tym radosnym dzieckiem."
*
Stał przed drzwiami do pokoju Anabell. Lekarz był już w środku i badał ją. Kiedy tylko zobaczył jej stan zdrowia wystraszył się nie na żarty.
18 kwietnia 2011r.
Wspomnienia Justina.
"Nienawidziłem kiedy ktoś mi bliski chorował lub po prostu przechodził załamanie. Pamiętam tamten dzień doskonale. Uczęszczałem już na terapie prawie rok i mimo, że uciąłem swoje kontakty z Jacobem wiadomość o jego śmierci wstrząsnęła mną. Był moim najlepszym przyjacielem, był dla mnie jak brat. Czułem się wtedy winny. Sądziłem, że mogłem mu pomóc. Przecież mógł razem ze mną uczęszczać na terapie. Ale on nie chciał - on nigdy nie chciał. Często mówił mi, że wyobraża sobie swoją śmierć. Wiedział, że umrze przez narkotyki. Jego słowa wciąż krążyły w mojej głowie "Jak umrę? To proste! Tylko i wyłącznie z przedawkowanie. Innej opcji do siebie nie dopuszczam." i zawsze wtedy śmiał się jak głupi a ja razem z nim bo sądziłem, że robi sobie żarty. Ale to nie były żarty i przekonałem się o tym kiedy zadzwoniła do mnie jego matka informując że Jacob zmarł w nocy z 17 na 18 kwietnia o godzinie 2:13. Wypadł mi telefon z ręki i rozpadł się na kawałki."
Kiedy lekarz opuścił pokój Anabell szybko do niego podszedł.
- I co z nią? Proszę mi powiedzieć. - zaczął nerwowo patrząc na spokojny wyraz twarzy lekarza.
- Spokojnie. To tylko angina. Wypisałem antybiotyk i dobrze by było gdyby już dzisiaj dostała pierwszą dawkę. - rzekł wręczając Justinowi receptę. Ruszył w stronę schodów ale zatrzymał się i odwrócił z powrotem podchodząc do szatyna. - Aha i zauważyłem przypadkowo na nadgarstkach dziewczyny świeże rany. Ona się tnie prawda? - zapytał ale nie uzyskał odpowiedzi. Kiedy Justin usłyszał o świeżych ranach nie mógł w to uwierzyć. - Cóż to wszystko. Chciałem po prostu aby pan wiedział. Do widzenia. - dodał i zszedł po schodach a zaraz potem opuścił mieszkanie. Justin przez chwilę stał jeszcze w wielkim szoku ale zdecydował się to wszystko wyjaśnić. Wkroczył pewnym krokiem do pokoju Anabell i usiadł obok niej na łóżku. Spojrzała na niego i nikło się uśmiechnęła ale kiedy nie otrzymała odpowiedzi na gest jej wyraz twarzy się zmienił.
- Możesz mi coś wyjaśnić? - zapytał szatyn podnosząc głowę tak, że patrzył prosto w jej oczy.
- Nie bardzo rozumiem co.. - wychrypiała. Szczerze mówiąc to wkurzyło chłopaka jeszcze bardziej. Chwycił ją za dłoń, przysunął bliżej siebie i podciągnął rękaw od bluzy ukazując świeże blizny.
- Teraz rozumiesz. - rzekł patrząc na nią z wściekłością w oczach jednak kiedy dostrzegł jej minę szybko zmienił nastawienie. - Czemu znów to zrobiłaś? Obiecałaś mi, że już nigdy nie sięgniesz po żyletkę. Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim. Po co to robisz.. - powiedział dość łagodnie patrząc czule na Anabell. - Po co? - dodał już ciszej puszczając jej rękę. Odpowiedzi nie uzyskał. Szczerze mówiąc nie uzyskał jej dlatego, że brunetkę cholernie bolało gardło ale prawda była taka, że ona nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Że zrobiła to tylko dlatego, że boi się odrzucenia? Że boi się wyznać prawdę? Uznała, że to będzie lepsze rozwiązanie...
"Potykała się o własne nogi, rozlewała mleko, płakała kiedy była sama, ale to nie zmieniało faktu, że jest silna."
~*~
No i jest rozdział 6. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Gdyby nie to, że jestem chora i siedzę w domu rozdział by nie powstał
ponieważ w szkole takie zapierdol, że mała bania.
NN nie wiem kiedy. Może za 2 tygodnie.
Nie obiecuję.
~Demi Bieber.
znowu krótki, świetny rozdział, juz domyślam się, co dziewczyna czuje do chłopaka, ogółem to nie wiem co napisać, bo wiesz, że świetnie to opisalaś : )
OdpowiedzUsuńWidzę, że i ciebie choroba nie ominęła. ; p wracaj szybko do zdrowia. ;) A co do rozdziału to jak zwykle świetny, ale nie muszę ci chyba tego pisać, bo myślę, że sama zdajesz sobie z tego sprawę. :) | Sabii
OdpowiedzUsuńKrótki rozdział, ale za to świetny.Wracaj do zdrowia xD Brak mi słów..nie moge doczekać się kiedy będzie nn. ;*
OdpowiedzUsuń