Statystyka

niedziela, 2 września 2012

Piąty.

     Pakowanie zajmowało jej mało czasu. Razem z Justinem świetnie się przy tym bawili. Szczerze mówiąc Anabell pierwszy raz od bardzo dawna szczerze się uśmiechała. Szatyn tak wiele zmienił w jej życiu, zawdzięczała mu bardzo wiele.

27 maja 2008r.
Wspomnienia Anabell.

"Pierwszy raz szłam na imprezę. Wyciągnęła mnie na nią Kasandra i mimo, że się sprzeciwiałam i tak udało jej się mnie namówić. Ta dziewczyna miała dar, dar przekonywania ludzi. Kiedy ubrane w obcisłe sukienki i wysokie szpilki opuściłyśmy dom czerwonowłosej poczułam się nieswojo. 

     Na to wspomnienie brunetka odłożyła bluzkę i zaczęła się śmiać. Justin spojrzał na nią jak na wariatkę. Nie wiedział skąd pojawił się taki atak śmiechu u Anabell.
- Coś się stało? - zapytał lekko drapiąc się po głowie.
- Nie, nic. Śmieszne wspomnienia. - odparła i przestając się śmiać zaczęła dalej pakować swoje ubrania i inne potrzebne rzeczy. Justin pokręcił tylko z rozbawieniem głową i położył się na łóżku. - Wiesz.. - zaczęła nagle brunetka. - To dziwne. Znam cię już prawie dwa miesiące a nie wiem ile masz lat. Śmieszne, prawda? - zapytała i spojrzała na niego marszcząc brwi. Tak szczerze on też nie wiedział ile Anabell ma lat. Nigdy nie rozmawiali na ten temat. 
- 25. - odparł podpierając się na łokciach. Spojrzał na jej twarz. Była zdziwiona.
- Nie żartuj. Nie wierzę, że jesteś tak stary. - rzekła wybuchając śmiechem. 
- Serio. Mam 25 lat. - odpowiedział. - A ty ile masz lat? - dodał marszcząc brwi i patrząc na nią wyczekująco. 
- Skończyłam 19. - powiedziała wkładając parę jeansowych spodni do dość dużej, zielonej walizki. 
- Serio?! - tym razem to szatyn był zdziwiony. Powiedział by spokojnie, że ma jakieś 21-22 lata ale nie że 19. Otworzył usta ze zdziwienia patrząc na nią.
- Zamknij usta bo wleci ci mucha! - krzyknęła i nie ostrzegając go wskoczyła na niego. 

Przekroczyłyśmy próg najlepszego klubu w Londynie. Byłam zdziwiona, że wpuścili tam mnie. Miałam wtedy tylko 15 lat. Co prawda makijaż dodawał mi lat ale mimo wszystko to było dziwne. Ochroniarze nie sprawdzali legitymacji ani dowodów po prostu nas wpuścili. Zajęłyśmy miejsca przy barze. Kiedy Kasandra zamówiła nam dwie tequille lekko mnie to oburzyło ale już po chwili wypiłam zawartość szklanki duszkiem. Po kilku kolejkach byłam nieźle wstawiona. Weszłam na parkiet i zaczęłam bawić się z jakimś chłopakiem. Był starszy to było widać, mimo wszystko nie przeszkadzało nam to. Wtedy przeżyłam swój pierwszy pocałunek. Co prawda nie wiele pamiętała ale było miło. Nie pamiętałam nawet jak wyglądał ten chłopak, ba ja nawet nie znałam jego imienia. Do tej pory to wszystko mnie zastanawia i za chiny świata nic sobie nie przypominam. To wkurzające!"

     Wszystko wydawało się dla niej dziwne, nowe. Kiedy siedziała na brzuchu szatyna patrzyli sobie w oczy. Był jej najlepszym przyjacielem, nawet lepszym niż Kasandra, która ostatnio została zaniedbana przez Anabell. Brunetce jednak nie spieszyło się do kontaktu z czerwonowłosą. Wiedziała, że na razie jej nie potrzebuje. Co prawda nie traktowała jej zbyt miło ale Kas potrafiła to zrozumieć. Przecież znała Anabell jak nikt inny. Niespodziewanie szatyn oplótł jej ciało swoimi dłońmi i przyciągnął ją do siebie. Teraz leżała na nim. Wtuliła się w niego. Poczuła się ważna, kochana. Poczuła ciepło bijące od Justina.

*

14 marca 2010r.
Wspomnienia Justina.

"Uczęszczałem na terapię prawie codziennie. Starałem się jak mogłem. Robiłem to dla ojca. Chciałem mu pokazać, że się na mnie nie zawiedzie. Chciałem pokazać mu, że potrafię, że jest dla mnie ważny. Kiedy sięgałem po narkotyki przed oczami pojawiał mi się on. Kiwał przecząco głową a wtedy rozumiałem, że mam tego nie robić. Odkładałem je głęboko do szafy i wychodziłem z domu. Nie, nie szedłem do klubu do Jacoba - szedłem do parku. Chodziłem dookoła i zastanawiałem się nad życiem. Zastanawiałem się nad tym co musi czuć matka widząc mnie w takim stanie. 



     Kiedy przytulił ją do siebie nie chciał jej puścić. Mimo, że jej wiek bardzo go zdziwił był zadowolony, że ją poznał. Zakochał się pierwszy raz - pierwszy raz poważnie. Kiedy Anabell odsunęła się od szatyna, spojrzała w jego oczy i lekko musnęła jego policzek. Wstała i zapięła walizkę.
- Możemy iść. - powiedziała uśmiechając się promiennie do szatyna. Pierwszy raz widział u niej taki uśmiech. Owszem uśmiechała się ale inaczej, ten uśmiech był zupełnie inny.
- Jasne. - odparł i wstał po czym razem z brunetką skierował się do wyjścia. Zabrał od niej walizkę i opuścił dom jednak Anabell za nim nie szła. Odwrócił się i dostrzegł ją. - Wszystko w porządku? - kiedy zadał jej to pytanie odwróciła się do niego. Na jej bladych policzkach dostrzegł słone łzy. Rzucił torbę i podszedł do niej mocno przytulając jej ciało. Wiedział, że tego potrzebuje. Na terapii lekarz dokładnie zaakcentował, że kiedy coś jest nie tak dziewczyna potrzebuje wsparcia.
- Dziękuję ci Justin. - rzekł odsuwając się od niego. Otarła wierzchem dłoni łzy i zamknęła drzwi na klucz.

Po śmierci ojca matka sama się załamała. Zaczęła sprowadzać do domu rożnych facetów ale przeważnie, żaden jej nie odpowiadał. Była z nim góra miesiąc a potem pojawiał się nowy. To zaczęło mnie męczyć. Kochałem ojca i sądziłem, że ona nawet po śmierci będzie mu wieczna ale tak nie było. Raniła mnie wtedy więc ja też raniłem ją. Potem chyba dotarło do niej co robi, przestała. Kiedy ja zacząłem uczęszczać na terapię wspierała mnie. Zrozumiałem wtedy, że rodzina jest najważniejsza. Nie ważne jaki dana osoba popełni błąd - zawsze będzie twoją rodziną, której nie da się zmienić. Będzie dla ciebie kimś bliskim i kimś ważnym, taka właśnie wtedy była dla mnie moja matka."

     Otworzył drzwi od swojego domu i wpuścił do środka Anabell. Mimo, że dziewczyna była tu już wcześniej teraz patrzyła na ten dom zupełnie inaczej.
- Cieszę się, że się zgodziłaś. - wypalił nagle szatyn stając obok niej. Odwróciła w jego głowę stronę i nikło się uśmiechnęła. - Chodź. Pokażę ci twój pokój. - dodał. Anabell aż dziwnie się poczuła słysząc te słowa. Przeważnie bywała tu i zazwyczaj siedzieli w salonie lub w pokoju Justina. Nigdy nie odwiedzała innych pomieszczeń. To lekko ją przerastało ale w głębi duszy cieszyła się, że znalazł się ktoś taki jak on. Ktoś kto chce pomóc jej dobrowolnie - za to była mu wdzięczna.

"Przychodzi taki czas, że zaczynamy mimo wszystko tęsknić za przeszłością chociaż wcale nie była taka kolorowa i piękna."

~*~

No i jest rozdział 5. 
Mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzione jak 4?
NN w następny weekend [może].
~Demi Bieber.

5 komentarzy:

  1. krótki i dopiero w weekend? przekonam cię jakoś na wcześniejszy. cóż co do rozdziału, podoba mi się. wspomnienia to coś, co lubię czytać u ciebie najbardziej. trochę szybko się to potoczyło, ale mi to odpowiada, bo blog tego potrzebuje. jesteś niesamowita, w tym co robisz, a uszczęśliwiasz ludzi c:

    OdpowiedzUsuń
  2. ja to chyba na prologu sie zatrzymałam O.o ale nadrobiłam już zaległości, Annabel jest fajna, lubię ją. Justin też jest ciekawy, a ogólnie opowiadanie jest fajne. jej, wybacz taki komentarz, ale jest dopiero po siódmej i chyba jeszcze śpię, ale później nie miałabym czasu skomentować, a znając mnie bym i tak zapomniała -.- czekam na kolejny rozdział, a ten komentarz musisz mi wybaczyć :c

    OdpowiedzUsuń
  3. próbuję dodać ten cholerny komentarz od kilku dni i nic ! -,- ale nieważne. chciałam tylko napisać, że zgadzam się z Demi i jak zawsze nie mogę doczekać się nn! scena, gdy się przytulają jest niesamowicie opisana ! ;> a przy okazji nn na http://wanna-keep-us.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jejkuu... kocham takiego opiekuńczego Justina<3 naprawdę!<3 nawet nie umiem napisać porządnego komentarza, bo jestem za bardzo rozczulona nad opiekuńczym Justinkiem<3 Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Naprawdę<3 Pozdrawiam! Buziakii:*** [bad-life-timer.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. zakochalam sie. hahah. Justin taki opiekunczy i slodki... aw.. swietny gosc. haha. rozczulilam sie . haha.
    ale naprawde opowiadanie wciaga cholernie i nie moge doczekac sie nowego. jak mozesz powiadamiaj mnie, czy to w kom pod jakims r, czy tez na TT (@howbreathe) , z gory dziekuje .:)

    OdpowiedzUsuń